12 lip 2019

Praga II cz. 3 Baseny Namysłowska


 Kiedy wiosenne lato gwałtownie przechodzi w letnie przedwiośnie, a perspektywa opalania i kąpieli oddala się bezlitośnie z horyzontu, można trzeźwiejszym, a stęsknionym okiem przyjrzeć się miejscom do pływania. To konkretne polecam ludziom, którzy nie pogodzili się do dziś z likwidacją infrastruktury rekreacyjnej w Borku, i tym, co nie rozumieją skąd u osób w pewnym wieku ta tęsknota do zdziadziałej muszli i obłupanych murków, oraz zarośniętego basenu p-poż. z nieczynnym stawidłem. Otóż jest w Warszawie miejsce - rówieśnik Borku i to takie, w którym żaden leśniczy nie nakazał rozbiórki, dzięki czemu wsiadamy w wehikuł czasu i lądujemy wprost w latach 70.

W tych samych latach aktywny zawodowo był serialowy 40-latek :)

  Baseny przy ul. Namysłowskiej powstawały w latach 1972-1976 w stylu modernistycznym. To nie było tak ekskluzywne miejsce lansu, jak słynne odkryte baseny Gwardii, Skry, Warszawianki, Legii. Że te nie były słynne? No, jeśli opisywanie w książkach i pokazywanie w filmach to nie sława... Np. na basenie Gwardii dzieją się sceny jednego z odcinków "07 Zgłoś się" z 1981 roku, w których porucznik Borewicz niby to prowadzi istotną pracę operacyjną, ale żar leje się z nieba, a dziewczęta piękne i półnagie, więc zaraz zaczyna się flirt.

  Na Namysłowskiej raczej nie taplały się gwiazdy ekranu i radia, prędzej robotnicy żerańskiej fabryki, względnie szatańsko pachnącego w letnie dni Wedla, czyli wówczas Zakładów Przemysłu Cukierniczego im. 22-Lipca. Dziś trudno wyobrazić sobie tłumy w tym obiekcie, ale pustka i cisza powoduje, że łatwiej się skupić na modernej architekturze. Pustka, dodam, w tygodniu, bo w weekendy obiekt przeradza się w gigabazar, gdzie na plandekach ciuchy używane, torebki, kosmetyki z Niemiec i w ogóle namiastka pobliskiego Bazaru Europa (niech mu ziemia będzie lekką i dlaczego nie poczekał na mnie, aż przyjadę do Warszawy?).

  W tej ciszy można kontemplować elementy wyposażenia, przypominające osiedlowe instalacje przestrzenne z drugiej połowy XX wieku. Różnią się tym, że miały konkretne funkcje i o tym właśnie opowiem.

Modernistyczna brama wejściowa, miejsce pielgrzymek archimaniaków


Brama od środka
 W sześcianach "security" siedział ktoś z obsługi, kierujący ruchem wchodzących, żądnych schłodzenia w lekko szafowanej wtedy wodzie. Do wejścia służyły turnikiety, trudno dziś powiedzieć, czy pierwotnie były obrotowe, teraz nieruchome.

Turnikiet. Pewnie niejedna Annuszka rozbiła tu oranżadę...


Tylna "harmonijkowa" ściana budynku
  Z bramy ogrodzony siatką tunel prowadzi na tyłach jednego z budynków do centralnego wejścia od ul. Namysłowskiej. Na trawiastym terenie odkrytych basenów zadbano o wszystko, co potrzebne do rekreacji.

Jedno ze źródełek wody pitnej
Brodzik ze zjeżdżalnią dla dzieci
Uprasza się obywateli o ostrożne ślizganie!
Yin i Jang infrastruktury lat 70.
  Z brodzików młodzi mieszkańcy Pragi korzystali jeszcze ok. 11 lat temu, jednak frekwencja nie była stosowna do nakładów, jakie ośrodek musiał przeznaczać na to miejsce.

Wygląda znajomo?
  Właśnie na powyższym zdjęciu miłośnicy Borku powinni się skupić najbardziej. Kto pamięta, że identycznymi, tylko bardziej żółtymi kafelkami była wyłożona podłoga baru pana B.? Takie potłuczone kafelki jeszcze pod koniec lat 90. można było wykopać z darni na prawym brzegu basenu p-poż. w centrum Borku. Nie jestem w stu procentach pewna, ale czy czasem takież same kafelki nie pokrywały dna basenu od jego głębszej strony? W każdym razie pamiętam, że w czasie letnich festynów widywało się tam śmiałków w kąpielówkach, zażywających leśnej kąpieli.

Grzybek wodny
   Takich grzybków na terenie basenów i sąsiedniego obszaru bazarowego jest kilka. Fajnie to wygląda, jak handlarze obwieszają jeden z nich wieszakami ubrań. Tymczasem oryginalne rurki doprowadzające wodę wciąż są wewnątrz podstawy. Tu zgrzani podstawiali karki pod kaskady wody niczym w fontannie. A co, jeśli ktoś nie miał dzieci, miał za to inklinacje sportowe? Chciał na basen olimpijski, oczywiście. I nie było tak, że może umył się pod prysznicem, a może mu się nie chciało. O higienę trzeba dbać! Nikt nie chce się moczyć w wywarze z twojego spoconego cielska. Kto chciał "robić baseny", miał jedną opcję: 

Wejście przez bramę wodną

 U stóp widocznego łuku znajdowała się myjka do stóp. Delikwent wkraczał w nią, a tymczasem z góry...

...sikała woda, którą należało się opłukać.


I oto jest, basen właściwy, dziś za płotem w dni targowe i w budne.
  I to jest ten właściwy moment, aby podziękować Stołecznemu Centrum Sportu AKTYWNA WARSZAWA za życzliwość, pokazanie basenów i opowieść o nich. Warszawa różni się od Sejn wieloma rzeczami, w tym zrozumieniem dla maniaków historii i architektury. Dziękuję!