Najciemniej pod latarnią - mówią, a najlepsze ma się pod nosem. Żyłam-byłam zwrócona twarzą w stronę placu Hallera, kierunek na Żerań mając za nieciekawy, bo teren magazynowo-przemysłowo-mieszkalny, z zasady swej ubogi w ciekawe obiekty.
Okazało się, że byłam w błędzie, co odnotowuję z przyjemnością. Po "mojej" stronie Mostu Gdańskiego znajduje się fort z czasów zaborów, będący obronnym przedmościem Cytadeli Warszawskiej, położonej po drugiej, żoliborskiej stronie Wisły. Fort powstając w latach 1835-1838 nadał kształt i sens powstającej wtedy również Nowej Pradze. Ze względu na niego przez długi czas nie wolno było tu budować domów innych niż drewniane i nie wyższych niż parterowe, aby nie mógł się w nich kryć nacierający wróg (ciekawe swoją drogą, jakiego to wroga ze wschodu spodziewało się Imperium Rosyjskie w Prywiślańskim Kraju).
|
Prawdopodobnie działobitnia południowa (kaponiera) |
Fort nosił swego czasu imię porucznika Śliwickiego, poległego w Powstaniu Listopadowym i pochowanego w tym miejscu, potem - po odzyskaniu niepodległości - generała Jakuba Jasińskiego, poległego 2 km stąd podczas Obrony Pragi. Ale nie o nazwę dziś chodzi. W roku 1936 fort przejęła Policja Państwowa, umieszczając tam oddziały, zajmujące się rozpędzaniem zamieszek wzniecanych przez niezadowolonych z rządów. To jest już druga warstwa historyczna, która mogła się odcisnąć na tym terenie, ale którą najtrudniej mi rozpoznać, czy odszukać.
Jest i trzecia warstwa, najbardziej widoczna. W czasach PRL w budynkach fortu stacjonował najpierw Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego (znany jako pogromca żołnierzy wyklętych), a o wiele później - Zmotoryzowane Oddziały Milicji Obywatelskiej.
Pamiątkowa tablica zaświadcza, że w latach 1976-77 w czynie społecznym
funkcjonariusze ZOMO odnowili budynek fortowy, zaprojektowany przez Jana Pawła Lelewela ok. 1835 roku. Imponujący gmach o dwóch skrzydłach (na fot. lotniczych przypomina otwarty scyzoryk) i grubych ścianach stoi dziś zamknięty na cztery spusty.
|
Otoczenie budynku robi za parking i miejsce spacerów. |
|
Główne wejście |
|
Tablica pamiątkowa czynu społecznego ZOMO |
|
Szczyt budynku, po prawej przez bramę widać zdziczałe tyły. |
|
Większość drzwi przypomina te garażowe. |
|
Zamurowane, pierwotnie pewnie służyły do ostrzeliwania się. |
Nie ma z kolei tablicy upamiętniającej, ale jej nie potrzeba - małą
infrastrukturę koszar ZOMO. Fontanna, kwietniki, sadzawka itp.
ewidentnie powstawały własnym sumptem funkcjonariuszy w latach 70-80. i pozostały niezmienione do dziś.
|
Rząd kwietników okala trójkątny skwer przy wjeździe na teren fortu. |
Kolejny raz okazuje się, że najlepsze skanseny są nie na peryferiach kraju, ale w jego centrum (infrastruktura Borku w Sejnach nie istnieje, a jej rówieśnicy stołeczni trzymają się dzielnie i opierają się czasowi, a tzw. flanerzy, czyli miejscy włóczędzy, ciągną do nich jak muchy do miodu).
|
Brodzik/sadzawka/źródełko rekreacyjne |
|
Pod warstwą zielonej farby widać płytki, znane z sejneńskiego Borku |
|
|
| |
|
|
Wspaniała fontanna na zarośniętym skwerze |
|
Gomuły szklane ani chybi z huty szkła, niektóre mają wielkość pięści |
Glob w centrum
chrupiącej suchym mchem misy fontanny to przemyślna konstrukcja z żelaznych
obręczy, wypchanych gruzem i ułomkami eternitu, wymazanych
cementem i inkrustowanych gomułami szklanymi wielkości moich dwu pięści. Czas odwrócił ten proces budowy milicyjnego dzieła i ujawnił szczegóły jego anatomii.
|
Tu widać nawet kawałki dachówek eternitowych. |
Fontannie towarzyszyła wiata do celów uciesznych. Wygląda na niestarą, ale ostatnio z niej korzystający nie byli raczej ludźmi, co lubią sobie i rodzinom urządzać grilla. Połamane krzesła, butelki po najtańszych trunkach itp. litościwie przykrywa obalony daszek.
|
Dawno nie było tu imprezy |
|
Snycerskie ślady na dachu wiaty |
Skwer z fontanną i perzem wysokości dorosłego człowieka sąsiaduje z romantycznym, ale obudowanym z każdej strony obiektem, przy którym rosną drzewa, jak nic pamiętające czasy, gdy nie było ani fortu, ani w ogóle Nowej Pragi. Really, really huge, jak emocjonują się nierdzenni Amerykanie.
|
Niebezpiecznie, skoro się nie remontuje. |
|
Wspaniały matuzalem. |
|
Wole oczko |
|
Rzut oka przez zamkniętą bramę |
|
Chrust bezwstydnie korzysta z wejścia. |
Do całej tej carsko-milicyjno-policyjnej otoczki dochodzą kolejne szczegóły. Po 1989 roku, kiedy ZOMO przeszło do historii, teren ten należał do policyjnych oddziałów konnych. Kręcąc się tam nie znalazłam śladów, świadczących o istnieniu stajni. Jednakowoż obok, bliżej wiślanego brzegu działa stajnia prowadząca hipoterapię dla dzieci specjalnej troski. Pytanie, czy wcześniej ten teren nie był całością z fortem i czy stajnia nie przejęła obszaru, wcześniej zajmowanego przez konie na służbie?
Tyle o koniach, a teraz o okolicy. Z jednej strony w zespół fortecznych budynków wjeżdża osiedle, zbudowane w 2001 roku w stosownym stylu, nazywanym dziś Polska 2000 (wszyscy wiemy, o co chodzi, sejnianie wyobrażają sobie aptekę "Malwa" lub blok naprzeciwko parkingu pod synagogą, na zakręcie Piłsudskiego w 1-Maja). Na osiedlu tym ni stąd ni zowąd pojawiają się pozostałości koszar.
|
Bramka donikąd, kiedyś z drutem kolczastym. |
|
Płotek a la lata 70/80, pożerany żywcem. |
Co ciekawe, osiedle to, ganione przez szurniętych na punkcie zabytków za bezpardonowe wtargnięcie w zabytkowy teren, jest "policjantowem", czyli miejscem osiedlania się byłych i obecnych funkcjonariuszy. Żeby było jeszcze pieprzniej, to teren forteczny znajduje się na tyłach VI Komendy Rejonowej i sąsiaduje z jej budynkami. Tak więc chodząc tam łatwo napotkać odpoczywające w busach patrole, parkujących prywatne auta funkcjonariuszy itp. Z osiedla na spacery po tym zadrzewionym terenie przychodzą policyjne żony z dziećmi. Teraz nieco o wjeździe na ten teren.
Do fortu można dostać się przez otwartą bramkę z osiedla policyjnego lub przez główną bramę, ciekawą, bo sugerującą, iż był to oficjalny wjazd z czasów PRL, a według mnie też wcześniejszy, bo leży przy "romantycznym" budynku ze starodrzewem. Dowodów jest zresztą więcej.
|
Strażnica-czatownia-punkt sprawdzania przepustek |
|
Dowód koronny- dach czatowni to drewno najpóźniej z lat 20. XX wieku. |
|
Szczyt czatowni |
Przez osiedlową, asfaltową uliczkę teren forteczny sąsiaduje z nowym osiedlem, na pierwszy rzut oka deweloperskim. Wiecie: brązowa cegła, osłony balkonowe z mlecznego szkła itp. Patrząc nieuważnie można się nabrać, że to jakiś Golędzinowski Raj, czy Zakątek nad Wisłą "ostatnie mieszkania w ofercie, nie zwlekaj, zadzwoń". Jednak jest to komunalne osiedle, które - jak wiele na to wskazuje - przejęło mieszkańców, wykwaterowanych z burzonych lub nienadających się do życia kamienic Starej Pragi. W efekcie rzut kłębkiem wełny od "policjantowa" mamy przejawy życia a la Szmulki, wrzaski, awantury, powyrzucane z okien przedmioty i inne atrakcje. Projekt całości osiedla zachwycił Filipa Springera, który poświęcił mu tekst w "Gazecie" i który przewidywał, że osiedle będzie budziło zazdrość i nienawiść wobec proletariatu, który dostał tam lokale.
|
Ten projekt zachwycił samego Springera |
Żeby nie kończyć smętnym akordem - wszystko to, co powyżej, znajduje się przy wjeździe na Most Gdański, u stóp wysokiego nasypu kolejowego i stacji Warszawa ZOO. Nad tym niesamowitym konglomeratem epok i stylów co jakieś 20 minut z ożywczym parsknięciem syreny przemykają SKM-ki i składy Kolei Mazowieckich. Podróżni, patrząc z okien, widzą zielony brzeg Wisły z czubkami wyższych bloków, a to co najlepsze, chowa się w zielonej toni i czeka na swoich Kolumbów z aparatami.
Tak, jak rok temu mój
wehikuł czasu u basenów na Namysłowskiej z lat 1972-1976 sponsorowała
#aktywnawarszawa i miły pan kierownik Ośrodka Namysłowska, tak w tym
roku niespodziewaną podróż w czasie zafundowała mi #polskapolicja.
--------------
Korzystałam z fantastycznej strony forty.waw.pl, kompendium wiedzy o Twierdzy Warszawa i innych mazowieckich fortalicjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz