Tym razem trochę tortur, absolutne minimum potrzebne, moim zdaniem, do uświadomienia sobie, co było, a czego nie będzie. Sejneńszczyzna leżąca na Suwalszczyźnie miała swój spadek w postaci tradycyjnego budownictwa drewnianego. Nieco unijnego grosza plus zamiłowanie do nowości i styropianu sprawiły, że spadek ten został przehulany. Oceniam, że za jakieś 10-15 lat, jeśli nadgorliwy nauczyciel zechce przypomnieć o tym spadku w ramach tzw. ścieżki regionalnej (jest jeszcze w szkołach coś takiego?) swoim uczniom, niezbędne będzie wynajęcie autokaru, zawieszenie innych lekcji na kołku i przejażdżka do Suwalskiego Parku Krajobrazowego. My już swój spadek z grubsza przejedliśmy, może ktoś nam pozwoli powąchać, a nawet polizać ze swojego talerza.
Póki co, są dwie sytuacje, w których onieśmielony fetyszysta mojego pokroju może jeszcze gdzieś pojechać i coś wyszukać. Bardzo ogólnie ujmując, pierwsza z nich to ta, kiedy dana nieruchomość ma tak wielu i tak skłóconych właścicieli, że dla własnego dobra nie ruszają oni schedy po przodkach. Druga zaś to ta, gdy nieruchomość nabędzie warszawiak, ślązak, względnie poznaniak, któremu niespieszno do burzenia i budowy daczy, lub który zakupił ziemię ze starym siedliskiem jako lokatę kapitału i w najbliższym czasie nie zamierza z nią nic zrobić. W tych to sytuacjach budynki starzeją się z godnością i w swoim tempie. Wtedy wkraczam na cudzą "ziemnię" ja, mój aparat, mój rumak i moje niezdrowe skłonności ku butwiejącemu drewnu.
Tyle tytułem wstępu, teraz do rzeczy. Jesteśmy w Gawiniańcach.
|
Widok od strony drogi Radziucie-Gawiniańce, z lewej dom,
z prawej - świronek |
|
Świron (czyli po polsku spichlerz) z podcieniem |
|
Z przodu (wersalka-nieważna)
|
|
Drzwi |
|
Próg (idealne wejście dla myszy, kiedyś też
dbali o swoje "pety" ;-) |
|
Świron z boku, widok spod domu |
|
Świron z głębi podwórka |
|
Dom z sionką od strony ulicy |
|
Klasyczne docieplenie drzwi, znane mi z domu
rodzinnego |
|
Klasyczna klamka. Chcesz wyjść? Cztery palce łapią za uchwyt,
kciuk naciska płaski element. Wtedy "probój"... |
|
...unosi zewnętrzną klamkę, założoną za hak wbity w obramowanie
drzwi. Droga wolna |
|
Tak mniej-więcej wygląda to unoszenie klamki "probojem". Kłódka?
Zamek? A po co - zapytaliby w czasach, w których dom powstał. |
|
W sieni mydło i powidło. Fantastyczne meble i drewniany kosz.
W takim kiedyś nosiłyśmy z koleżankami klasowymi
drzewka w czasie czynu społecznego -sadzenia lasu.
(Próg sieni nie został przekroczony, więc nie naruszyłam
miru domowego, jakby coś) |
|
Dom od podwórka |
|
Dom od strony Radziuć, czyli od północy |
|
Dom i studnia, widziane z głębi podwórka |
|
Detal, który ma swoją nazwę, lecz ja jej nie znam. Kiedyś syn sąsiadów
przeszedł po takiej belce, dzielącej poziomo szczyt domu na część dachową
i ścianę. Żyje |
|
Dom na podwalinach, czyli bez murowanych fundamentów.
Duża rzadkość |
|
|
W głębi podwórza, bliżej lasu -coś jak chlewik, lecz raczej nie stodoła.
W najgorszej kondycji, ale przecież nie bez wersalki |
|
Budynek gospodarczy z boku, z przylepioną świątynią dumania |
|
Sama świątynia |
|
Zgranie sęków, albo interwencja ręki
ludzkiej |
|
Studnia i budynek gospodarczy |
Dear Monika,
OdpowiedzUsuńI had found your publication of “Demon I One”. The author is Bronislawa Sakiel – Wollowicz.
I would wonder to know about her husband Wollowicz because I do research of Wollowicz dynasties.
Maybe you know his origin?
My e-mail is:
s.g.wollowicz@gmail.com
Best regards
Gintautas Valius Wollowicz