25 paź 2015

Rowerem cz. IV - Janiszki, Bubele, Gawiniańce


 Janiszki to miejsce, gdzie według opinii niektórych z moich rozmówców nie zostało zupełnie nic, ni dworu, ni parku. Ale najczęściej tam, gdzie ma być nic, jest sporo i przeżywam miłe rozczarowanie. Janiszki są teraz częścią Bubel, a mapy Google nazywają je Wesołówką (okazuje się, że to jedna ze zwyczajowych nazw, być może wzięta z przedwojennych map wojskowych, niedaleko są też Wojnary i Szklarnia, absolutnie widmowe nazwy, które pamiętają tylko starsi ludzie, a które bywa, że oznaczają nieistniejące siedliska, zaorane do szczętu).

  W każdym razie do Janiszek jechałam trasą na Kielczany. Za dawną zlewnią mleka, przerobioną na dom, drogowskaz i zakręt w prawo prowadzi na Bubele. Warto zawiesić wzrok na pierwszym po prawej gospodarstwie: piękny drewniany dom, stara kapliczka z zatartym napisem, pamiątki fascynującego procesu, jakim było osadnictwo na Sejneńszczyźnie. Sama nazwa Kielczany, od Kielc, wskazuje na jego istnienie. Osadnicy pochodzili jednak nie tylko z Kielecczyzny, ale też z Pomorza. Ich potomkowie do dziś noszą nazwiska bardzo odmienne od miejscowych, kończące się najczęściej na -ski lub -cki.

  Kilka zakrętów dalej, za gęstym zagajnikiem, zaczyna się widok na poważną kępę drzew. Jako pierwszy zwiastun dawnego parku pojawia się godna i dumna lipa.



 Przyglądając się jej miałam nieodparte wrażenie, że ktoś tu bardzo dba o porządek. Kawałki kory, które oddzieliły się od ściętego pnia wyglądały na... uporządkowane, tak jakby ktoś je pieczołowicie poskładał z myślą, że jeszcze się przydadzą.

Ni to ołtarzyk, ni to święte miejsce. Komuś zależy-pomyślałam
  Miejscowi uprzedzali mnie, że tak właśnie jest u spadkobierców tego miejsca - porządnie i do rzeczy. No i fajnie, nie ma nic gorszego, niż obraz destrukcji i zniszczenia, jak to czasem w dawnych gniazdach szlachty bywa. Niestety, także i na Sejneńszczyźnie.

Park fantastyczny, drzewa stare

I rzut oka w tył, na przebytą już drogę z Kielczan

  Jak podaje w swoim przewodniku Irena Baturowa, Janiszki zostały wyodrębnione z dóbr sztabińskich gdzieś na etapie wojen szwedzkich. Zmieniali się właściciele, zmieniały granice. Janiszki miały też związek z nieodległymi Ochotnikami, o których jest w "Rowerem cz. I". W XIX wieku nabyli je Heybowiczowie i "trzymali" do 1904 roku, ale o tym przeczytałam już gdzie indziej. W każdym razie ostatnimi właścicielami majątku mieli być Świąteccy i od nich przejęło całość Towarzystwo Kredytowe Ziemskie na poczet zaciągniętych długów. Wracając do tego innego źródła, to jest to 34 numer Magazynu Podkowiańskiego z 2001/2002 roku (dostępny w internecie, warto poguglać). Grażyna Zabłocka w Podkowiańskim Słowniku Biograficznym podaje więcej ciekawych faktów na temat dawnych właścicieli Janiszek i ich potomków, biorących udział w powstaniach, ruchu oporu.

 Skądinąd wiem też, że z tej rodziny i z tego domu pochodziła organizatorka (w 1944 roku) i pierwsza dyrektor powojennego liceum sejneńskiego, Józefa Heybowicz.

Z wystawy ZSO w Sejnach


- Była to osoba delikatna, dość krucha, skromna, z błąkającym się uśmiechem na ustach. Szkoła to było jej życie – mówiła o swojej ciotce Józefie pani Krystyna Heybowicz-Gieros, z którą udało mi się porozmawiać w trakcie uroczystości 70-lecia liceum. Józefa Heybowicz w latach powojennych na skutek działania komunistycznych władz straciła zarząd nad szkołą i na dwa lata została karnie przeniesiona do Olecka. Po powrocie do Sejn nadal była nauczycielką, zmarła w 1976 roku i spoczywa - jeśli wierzyć internetowi - na Powązkach.

 
Z torebką - Józefa Heybowicz. Fot. "Dzieje Liceum Ogólnokształcącego
w Sejnach im. Szymona Konarskiego"w oprac. J. Olsztyn.
(Przy okazji - trzeci od lewej stoi mój nieżyjący już stryj, Franciszek)

 A teraz do rzeczy. Mijany po prawej stronie drogi park kończy się wraz z rozwidleniem drogi na część żwirową (prosto) i asfaltową (ostrym zakrętem w prawo). Przy tej drugiej "spragnionym oczom naszym" ukazuje się takie gospodarstwo:




Najpierw uwagę ściąga wpółuschłe drzewo, które według miejscowych poraził piorun.



   Moi informatorzy wyjaśnili mi, że dom, który można zobaczyć na miejscu, nie jest dworem, a tylko został zbudowany z materiału, jaki miał zostać po zniszczonym dworze. Tak, czy siak, aktualnie stojący tu budynek nie przypomina formą typowych wiejskich domów, i choćby przez to jest interesujący. Wiąże się z tym cała historia. W ramach osadnictwa - jeśli dobrze zrozumiałam - z okresu dwudziestolecia międzywojennego, dawny majątek dostał się zasłużonemu wojskowemu, który przeniósł się w te strony z Wileńszczyzny (na co wskazuje też jego nazwisko, którego nie mogę tu podać, a które występuje licznie na Wileńszczyźnie). Dzisiejsi mieszkańcy to jego potomkowie.

Szczyt domu

  Dom z budynkami gospodarczymi są ustawione w niezwykle wąską podkowę. Na tyle wąską, że widoku na fronton nie da się uzyskać inaczej, niż włażąc ludziom na podwórko, czego staram się unikać, jak dotąd. Dlatego zdjęcia "wycinają" tylko kawałki z całości. 

Jeszcze raz szczyt

Tył domu plus żywy inwentarz
Droga asfaltowa prowadzi od frontu domu, następnie między dawnymi stawami dworskimi, o których powiedziano mi, że było ich w sumie pięć. Po lecie 2015 właściwie trudno domyślić się, że to były stawy. Ale jest cieniście, zielono i bagiennie. Asfalt w tym miejscu chyba przeżywał depresję, bo nałożono na niego gruby garb, nieznośny nawet dla opon roweru typu MTB.

Gdy się już minie Janiszki i rzuci okiem wstecz

Park od "tyłu" od strony Bubel "właściwych"
Tyle przyjemności w tak krótkim czasie, dlatego krążyłam w tamtych stronach przez kilka letnich dni, żeby raz za razem wypatrywać jak najwięcej szczegółów, jednocześnie nie niepokojąc właścicieli. Robienie trasy Sejny-Kielczany-Janiszki-Bubele zawsze doprowadza do tego miejsca:



W tym naturalnym centrum Bubel wiele się dzieje. Kocich łbów co prawda już nie ma, ale są koniki pana K. i kilka ciekawych budynków. 



Piękny szczycik


Budynek gospodarczy i gołębnik, 2 w 1

Tu jeszcze w 2012 r. był bruk, którym - wg. legendy - wyłożono
cesarski trakt

Tak w 2010 r. wyglądał ostatni bruk na publicznej drodze
Sejneńszczyzny (jeśli nie liczyć ul. Konopnickiej w Sejnach)
Droga prowadzi dalej przez Gawiniańce, w których oczywiście najciekawsze są zabytkowe XIX-wieczne domy w "centrum", ale nie tylko one, bo przy drodze z Bubel też jest o co okiem zaczepić.
Dom-perełka, plus całe gospodarstwo takie


Budynek gospodarczy do kompletu

  Na koniec zahaczyłam jeszcze o jezioro gawiniańskie. Ponad 20 lat temu sporo ludzi z Sejn przyjeżdżało się tu kąpać i ścieżka prowadząca od asfaltu na brzeg była wydeptana. Teraz to przeprawa przez pastwisko, a dawna "plaża" jest zarośnięta młodnikiem, takim właśnie ponad 20-letnim.

Jezioro w Gawiniańcach, które według miejscowych ma na dnie
zestrzelony w czasie IIWŚ  niemiecki myśliwiec