15 kwi 2020

Donato Carrisi, Dziewczyna we mgle. Recenzja

Od dawna trwa u nas moda na kryminały skandynawskie o klimacie surowym jak tamtejsza przyroda, z powściągliwymi i skromnymi bohaterami, z licznymi odwołaniami do promowanej w Szwecji czy Norwegii równości społecznej, co sprawia, że w literaturze tym złym często bywa bogaty, a jego ofiarami osoby ze wspieranych socjalnie nizin społecznych. Skandynawskie kryminały wspaniale się w Polsce przyjęły, ale niejeden może już czuć przesyt tym imponującym literackim importem zza Bałtyku.

Tym ciekawiej jest sięgnąć po coś z przeciwnego krańca Europy. Okazji dostarczył Włoch Donato Carrisi, który nie tylko napisał kryminał, ale też zekranizował go w 2017 roku, zdobywając nagrodę David di Donatello, czyli włoskiego Oskara za najlepszy debiut reżyserski. „Dziewczyna we mgle” rozgrywa się w górskim miasteczku zamieszkanym przez wyznawców osobliwej sekty. Szesnastoletnia Anna Lou wychodzi do kościoła, ale nigdy z niego nie wraca, jakby rozpłynęła się we mgle. Rodzice są przekonani, że ich córka nie miała typowych dla nastolatek problemów, żadnych randek, narkotyków, zarwanych nocy. Czy aby na pewno?

Na miejsce przyjeżdża arogancki dandys, gwiazda telewizji, inspektor Vogel. Liczy, że ściągając do odizolowanej mieściny telewizję wywoła chaos, a wtedy sprawca zdradzi się sam. Zresztą, inspektorowi nie do końca zależy na znalezieniu prawdziwego sprawcy zaginięcia nastolatki. Najbardziej zależy mu na wykreowaniu chwytliwej historii, którą kupią masy zasiadające przed telewizorami, jak Włochy długie i szerokie. Swoją metodę już raz przetestował, ze złym skutkiem. Znów jest gotowy zaryzykować. Chce odzyskać reputację najlepszego detektywa, wystawiając przypadkową osobę na światła kamer i bezlitosny społeczny sąd. Lecz czy na pewno osobę przypadkową?

Cyniczny gracz wie co robi. Jednak i on jest tylko człowiekiem, niezdolnym do kontrolowania wszystkiego. Dochodzi do tajemniczego wypadku, Vogel traci pamięć i jest zmuszony do przyjęcia pomocy miejscowego psychiatry, doktora Floresa. To doświadczony specjalista, zachowuje dystans wobec miotającej niewielką społecznością tragedii, a badając rozstrojonego wypadkiem inspektora nie spieszy się i nie popędza. Bohater może więc złożyć swój los w jego ręce i spróbować mu zaufać. Zaraz, czy aby na pewno?

Czytelników lubiących jasno i klarownie rozwiązaną fabułę ze wskazaniem palcem na mordercę radzę z „Dziewczyną we mgle” uważać. Polecam ją zaś wszystkim, których bawi poruszanie się we mgle nieokreśloności do końca powieści, zdolnych samodzielnie wybrać rozwiązanie i uznać, że właśnie to, a nie inne ich satysfakcjonuje. Po drodze spotkają typy ludzkie odmienne od tych ze wspomnianych skandynawskich kryminałów, temperamentne, spontaniczne i czasem gwałtowne: bezwzględną reporterkę, nauczyciela, który z miłości do żony zaczyna od zera karierę na końcu świata, aspołecznego nastolatka, któremu społeczność nie ma nic do zaoferowania, to raczej on mimo osamotnienia próbuje ratować co się da z pełnego hipokryzji otoczenia.

Każde z nich pokaże ostatecznie inną twarz i tylko Vogel od początku do końca pozostanie sobą. Gdybym miała wskazać minus tej lektury, będzie nią właśnie jednostajna antypatyczność naszego inspektora. Mimo wszystko jednak, to chyba pierwszy przeczytany przeze mnie kryminał, którego główny bohater nie daje się polubić. I choćby dla tej przewrotności w wydaniu Donato Carrisiego warto się na tę jego powieść skusić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz